Barbary dzisiaj.Nie wiem dlaczego ,ale trochę na wspomnienia mnie wzięło.
Szkoła Podstawowa-jednego roku z okazji Barbórki nasza wychowawczyni postanowiła,że każdy z uczniów napisze życzenia ,które do górników zostaną wysłane (jakiejś jednej kopalni,nie pamiętam już której).
To była czwarta lub piąta klasa,zasób naszego słownictwa nie był jeszcze za bogaty-wiadomo było,że pomoc dorosłych będzie wskazana.
Ja całą rodzinę do twórczej pracy umysłowej zagoniłam,każdy w pocie czoła górniczą brać starał się w prawie poetycki sposób za trud ciężki pochwalić.
Życzenia o ile pamiętam za serca ściskały z wzruszenia,ale….Zawsze jest jakieś ale!!
Tekst trzeba było osobiście przepisać i jeżeli ktoś zdolności przejawiał jakimś rysunkiem ozdobić.
A moją największą tak zwaną piętą achillesową jest pismo.Przez cały okres nauki zawsze i wszędzie wszelkiej maści nauczyciele pisali jedno –pisz wyraźniej.Nie pisałam!
Więc piękne życzenia z pięknymi rysunkami Babci zeszpeciło moje absolutnie mało czytelne pismo.Nauczycielka list z litości wysłała.Zawsze miałam tylko wyrzuty,że biednym górnikom święto popsułam,bo musieli pewnie sporo się natrudzić zanim odszyfrowali o co autoru chodziło.
Najnowsze komentarze